Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017

Doszłam do wniosku, że wszyscy powariowaliśmy. Ja dla siebie już szukam ratunku

Kilka dni temu spotkałam na zakupach znajomą, z którą zaczęłyśmy opowiadać sobie wrażenia z wakacji. Ona z trójką dzieci, ja z dwójką. Obie zgodnie stwierdziłyśmy, że nasze dzieci są zdecydowanie nadaktywne i moja znajoma zapytała właściwie samą siebie: Dlaczego one takie są? (tzw. ruchliwe, nie do upilnowania itp.) i sama odpowiedziała sobie na to pytanie stwierdzając: Chyba dlatego, że to my jesteśmy tacy nerwowi. W drodze do domu naszła mnie refleksja i stwierdziłam, że chyba wszyscy zwariowaliśmy w tym dzisiejszym świecie. No może z jakimiś wyjątkami. Moja znajoma miała rację jesteśmy nerwowi nawet Ci, którym wydaje się że nie są. Głównie wynika to z tego, że staliśmy się zadaniowcami. Każdego dnia wyznaczamy sobie cele (od wyszorowania łazienki do przebiegnięcia 5 km), które musimy zrealizować i już ten fakt powoduje, że zaczynamy odczuwać stres, który narasta gdy napotykamy problemy na drodze do realizacji naszego celu.  Sami się nakręcamy, co obserwują nasze dzieci lub co gorsza

Przemytniczka warzyw

Przemytniczka warzyw to ja, a prawą ręką mojego gangu jest ostry jak brzytwa bender 😊 Mniej więcej od dwóch lat proszę, zachęcam, namawiam i tłumaczę mojej niespełna trzyletniej córce, że warzywa są pyszne i zdrowe i warto je jeść, a ona nie może w to uwierzyć. Jedyne warzywo, które toleruje jest szanowny ziemniak. Jeśli o zgrozo niepostrzeżenie wpadnie do miseczki z ukochanym rosołkiem natka pietruszki to jest ona ostrożnie wyciągana dwoma paluszkami, następnie rączka, do której należą owe paluszki kierowana jest w moją stronę i z wyrazem zniesmaczenia, a nawet odrazy wypowiadane jest głośno jedno słowo muuuucha. I ta oto mucha vel natka, albo odwrotnie, jak kto woli, ląduje w koszu tam gdzie, zdaniem mojej córci, jej miejsce. Ale mama się nie poddała i wpadła na genialny w swej prostocie pomysł. I oto właśnie w ten sposób obok sławnego w naszej kuchni słowa muuuucha zagościło na dobre, zdecydowanie przyjemniejsze słowo blendujemy 😊 Tak, to był strzał w dziesiątkę. Co p

Książki poświecone dzieciom, które polecam cz. II

Dziś o dwóch kolejnych książkach, które chciałabym Wam zaprezentować i zachęcić do przeczytania. Jak to się modnie określa pozycje te to, moim zdaniem tzw. must have 😊 „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły” Adele Faber i Elanie Mazlish to książka o szeroko pojętej komunikacji na linii dziecko - rodzic. Biorąc pod uwagę fakt, iż według badań przeprowadzonych przez Fundację Komunikacji Społecznej prawie 60% ankietowanych wskazało właśnie rozmowę, jako najważniejszy czynnik mający wpływ na budowanie dobrych relacji w rodzinie myślę, że warto poszerzać wiedzę w dziedzinie prawidłowej komunikacji z dobrych książek   i m.in. dlatego polecam Wam ten tytuł. Książka nie jest czystą teorią to szereg przykładów z życia wziętych, a raczej ze spotkań rodziców szukających wsparcia oraz fajne ćwiczenia zarówno dla dziecka np. zachęcające je do współpracy, jak i rodziców np. pozwalające sprawdzić swoje spontaniczne reakcje w codziennych sytuacjach. M

Książki poświęcone dzieciom, które polecam cz. I.

Tak, książki to moja wielka pasja. Oczywiście dzieci to moja miłość – największa, nieskończona. O książkach będzie dużo na blogu, o dzieciach też 😊 . Pamiętam jak w pierwszej klasie podstawówki zapisałam się do biblioteki szkolnej to, choć byłam z tego powodu bardzo dumna i szczęśliwa, ogarnął mnie strach. Przestraszyłam się tego, co będzie gdy przeczytam już wszystkie książki jakie są na świecie 😊. Zdradzę Wam tylko, że jeszcze mi się to nie udało 😊. Dziś chciałabym polecić Wam dwie pozycje o dzieciach i rodzicielstwie, a za kilka dni postaram się pokazać Wam jeszcze dwie, ważne dla mnie książki o tej tematyce. Nie jestem wielką fanką poradników. Jeśli się już decyduję na zakup tego rodzaju lektury to długo się zastanawiam i najczęściej wertuję internet czytając wszelakie opinie lub kupuję z wiarygodnego polecenia. I właśnie z polecenia (bardzo rzetelnego) trafiła w moje ręce książka „Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą rodzinę” Agnieszki Stein. Dla mnie osobiście to k

Kilka słów o...skrzydłach

Myślę, że wielu z Was miało w życiu choć jedną podobną sytuację, do tej którą opisuję poniżej. Oto ja unosząca się prawie nad ziemią z emocji, pełna radości, wiary i nadziei zaczynam opowiadać bliskiej mi osobie o tym, że właśnie wpadłam na genialny pomysł lub w końcu postanowiłam spełnić moje wielkie marzenie. I oto co słyszę w odpowiedzi: - Ty chcesz to zrobić (i tu widzę wielkie oczy mojego rozmówcy); - Daj spokój (właśnie machnięto na mnie ręką); - Fajnie, fajnie, ale… (zrezygnowana mina daje mi do zrozumienia, że czeka mnie milion problemów); - Zajmij się czymś pożytecznym (oto dowiedziałam się, że marnuję czas na głupoty). I klasyk: - Zejdź na ziemię, to nie dla Ciebie (właśnie dano mi do zrozumienia, że tamci, bliżej nieokreśleni ludzie to: {i tu możecie wstawić wszystko} piszą książki, latają balonem, skaczą ze spadochronu, kończą kurs fotografii kulinarnej itp., ale Ty, no weź przestań). I taka z pozoru niewinna rozmowa powoduje, że